Sztuczna prawda

Myślenie samodzielne jeszcze nigdy nie było tak istotne, jak dziś


3 czerwca The Guardian zamieścił na swojej stronie artykuł zatytułowany "Russia targets Paris Olympics with deepfake Tom Cruise video". Odnosił się on do wideo opublikowanego na platformie Telegram, w którym wygenerowany przez sztuczną inteligencję głos hollywoodzkiej gwiazdy wygłasza lekceważące komentarze pod adresem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego1.

Pomyślałem sobie wtedy, co by było, gdyby tytuł artykułu brzmiał "Famous Hollywood actor criticizes Paris Olympics in a deepfake video"? Albo "New deepfake video targets Paris Olympics"? Znaczenie podobne, lecz gdzie ta Rosja i gdzie Tom Cruise? Mniej kliknięć, mniej UU (unikalnych użytkowników), mniej ludzi przeczyta. Nie będę narzekał na The Guardian, napisali w porządku artykuł, choć miałem nadzieję, że znajdę w nim link do wspomnianego nagrania i więcej informacji o filmie. Fakt, była wzmianka, że wideo wrzucono na Telegram rok temu i że klip nosił tytuł "Olympics Has Fallen" (nawiązanie do filmu Gerarda Butlera "Olympus Has Fallen"), jednakże głównie przeczytałem o grupach Storm-1679 i Storm-1099, które stoją za kampaniami dezinformacyjnymi tworzonymi przy użyciu sztucznej inteligencji.

Rozumiem, że nagłówek ma przyciągać, lecz od profesjonalnych serwisów oczekuję więcej (lub mniej, jeśli chodzi o krzykliwe hasła). Wcześniej irytowały mnie takie zagrywki, tytuły rodem z Faktu (notabene będącego na trzecim miejscu w zestawieniu najbardziej opiniotwórczych tytułów prasowych w Polsce w kwietniu 20242… Naprawdę?). Byle zachęcić do zajrzenia, co kryje się pod linkiem, a zazwyczaj kryło się niewiele. Niewiele sensu, niewiele rzetelnej pracy i niewiele obiektywnej prawdy. Kiedyś nawet zapisałem się na kurs copywritingu, lecz nie dobrnąłem do końca. Tam pisanie clickbaitów, czyli tytułów przyciągających uwagę i znacznie przerysowujących treść artykułu, było na porządku dziennym. Z jednej strony pomyślałem, że dobrze byłoby poznać, czym jesteśmy karmieni, nauczyć się mechanizmu, by wiedzieć, czego unikać, ale moja prawość nie pozwoliła mi na to. Bałem się, że jak się nauczę, to potem zacznę stosować. Ale żeby nie było tak źle, na kursie (tej części, którą przerobiłem, zanim z niego zrezygnowałem) było też sporo wartościowych informacji. Mimo wszystko podejście, by najpierw wymyślić jakiś chwytliwy tytuł, najlepiej z liczbami, obiecujący wartościowe informacje, jak “5 najczęstszych błędów, które robisz, pisząc maile i jak ich unikać”, a potem dorobić do niego tę (nie)tajemną, (nie)unikalną wiedzę, brzmiało dla mnie wciąż jak clickbait i pisanie o płyciźnie zamiast głębi. Preferuję przemyślane artykuły, w których można poczuć autora, jego duszę, jego życie przejawiające się w spisanych myślach i analizie. Więc patrząc na ten nieszczęsny tytuł z Rosją i Cruisem wyczułem clickbait. I cieszę się, że dziennikarz się na niego zdecydował. Dlaczego? Bo w tym przypadku pisanie przyciągających uwagę tytułów uważam za koniecznie. Świadomość o zakrojonych na szeroką skalę kampaniach dezinformacyjnych, tych prorosyjskich, czy pro-jakichkolwiek, jest niezbędna byśmy krytycznie przyjrzeli się temu w co wierzymy i w co jesteśmy gotowi uwierzyć. Ze wzrostem jakości generowanych przez AI i rzeszę zdolnych ludzi deepfake’ów musi wzrosnąć nasza uwaga na to, czym się karmimy.

To nie jest tak, że przed AI żyliśmy w świecie bez agend, cudzych interesów promowanych odgórnie lub oddolnie, by kształtować opinię publiczną zgodnie z zamysłem jednego czy kilku mastermindów. Z jednej strony jestem wdzięczny za deepfaki, bo mam wrażenie, że przywykliśmy do bycia sterowanym tak bardzo, że o tym zapomnieliśmy. Po cichu liczę na to, że nadchodząca rewolucja i walka informacji z prawdą (a może na odwrót?) obudzi nas z letargu. Jeszcze nigdy w historii nie było tak łatwo manipulować tak olbrzymią liczbą ludzi jednocześnie. Znane są próby ingerowania przez Chiny w wybory w Stanach Zjednoczonych, Indiach, czy Korei Południowej przy użyciu materiałów generowanych przez sztuczną inteligencję. W tym roku Amerykanie zdecydują, kto będzie ich prezydentem na kolejne cztery lata. Czy zrobią to świadomie? Wątpię. Spędziłem w Stanach sześć lat i pamiętam, że niezależne myślenie, wnikliwość i zachowanie obiektywizmu było równie trudno pielęgnować jak zdrową dietę. Teraz to zadanie stało się nieporównywalnie trudniejsze.

Warto się zastanowić, czy na pewno jesteśmy na tyle otwarci, a zarazem czujni jak się nam wydaje? A może słuchamy, czytamy, oglądamy i przyswajamy tylko te informacje, które są zgodne z naszymi przekonaniami?
Piszę tu o tych głęboko zakorzenionych, często ukrytych osądach, przeświadczeniach wpojonych nam, gdy byliśmy jeszcze młodzi i ufni, a którymi dzielimy się wyłącznie w wąskim gronie osób podobnie myślących. Dobrze jest przyjrzeć się własnej reakcji na poglądy sprzeczne z naszymi. Jeśli spinamy się w środku i zaczynamy walczyć, to pozostajemy ślepi na równoległe wszechświaty innych ludzi. Jesteśmy przekonani, że tylko to, co wiemy, w co wierzymy ma rację bytu i będziemy się w tym utwierdzać, a z pomocą przyjdą social media i podążające ich śladem deepfake’owe niusy.

Tak sobie marzę, że gdybyśmy przestali biec, spieszyć się i rozbudowywać w nieskończoność harmonogram dnia, nieustannie szukając na zewnątrz rozwiązań wewnętrznych problemów, to i myśli mielibyśmy nasze, a nie cudze, bo znaleźlibyśmy czas na przyjrzenie się starym przekonaniom i, kto wie, podważenie ich? Od wieków jesteśmy zalewani informacjami o wątpliwej prawdzie. Lubimy wierzyć w to, co nas uskrzydli, umocni, sprawi, że na moment poczujemy się lepiej, nawet kosztem czyjegoś nieszczęścia. Dezinformacja, fałszywość i kłamstwa stały się chlebem powszednim, poczynając od wyłudzania pieniędzy od babciomatów, a na kształtowaniu globalnej polityki kończąc. Od nas zależy, czy zmęczeni gonitwą i życiem nadal będziemy pozwalać innym wyręczać nas w myśleniu, cedując je na ludzi, których na oczy nie widzieliśmy, czy może dostrzeżemy w nim wartość przewyższającą komfort bycia marionetką.

Nie bez powodu AI ma w nazwie “sztuczny”. Sztuczność stała się celem rozwoju ludzkości. Wierzę, że człowiek, prędzej czy później, dostrzeże sztuczność, którą tak kocha, a zarazem gardzi. Dostrzeże, jeśli tylko sam pomyśli, że tego właśnie chce.



07.06.2024