Wymyślmy sobie problem

O myślach i nie myślach


Problemy. Każdy ma swoje. Zawsze większe niż cudze. Tutaj rozmiar ma znaczenie. Nawet ci bez problemów szczycą się tym, że ich nie mają, ale jak już się im jakiś trafi, to taki poważny, że nie ma gorszego. Do czasu, gdy spotkają kogoś, kto ma gorzej od nich. Wtedy cieszą się, że oni to nie tamci, a potem znów skupiają na własnej udręce, jakby świat poza nią nie istniał. Nie jest tak? W końcu przeżyliśmy swoje i wiemy najlepiej, co jest prawdziwym problemem. Wiemy jak je klasyfikować, niekiedy rozwiązywać, narzekać na nie, byle nie ukazywać słabości, tylko obracać je w żart. Zresztą problemy są oznaką życia. Nie mają ich tylko ci, co leżą na cmentarzu. Nawet dzieci je mają, tyle że dzieci to się nie słucha, bo ich troski i zmartwienia są przecież malutkie, trywialne z perspektywy nas, dorosłych. Tylko nie wiem, do czego dorośliśmy. Do porównywania, oceniania, orzekania, wygłaszania swej znikomej mądrości? To, co działa w naszym życiu nie musi działać w życiu innych. To, co uznajemy za istotne nie musi być ważnym dla naszych dzieci. Tak samo z problemami. Każda góra jest wysoka, dopóki się na nią nie wespniemy. Dziecko stając przed nią nie wie, co jest na szczycie. Nie wie, czy tam dotrze, a jeśli tak, to czy z niego zejdzie. Myśmy nie takie góry już pokonali, zdobyli (a może po prostu przeszli? Chyba że z górami też trzeba walczyć, jak to ludzie mają w zwyczaju). My wiemy, bawimy się w wyrocznie, bazując na własnym ograniczonym zmysłami i mózgiem rozumieniu świata. Szkoda, że zapomnieliśmy jak to było mieć cztery, osiem, czy trzynaście lat. Może dostaliśmy od własnych rodziców tyle, ile dajemy dzieciom, plus szczypta czegoś, co myślimy, że jest nasze. Rzadko kiedy jest. To słowa powtarzane nam przez otoczenie, gazety, książki, “mądrzejszych” od nas. Nawet jeśli zatrzymaliśmy się na moment, zastanowili nad własnym życiem, wartościami, sposobem patrzenia na innych, tego jak oraz jak często oceniamy i wartościujemy, odrzucamy lub akceptujemy, to i tak jest to praca tylko częściowo wykonana. Bo każde wspomnienie, każdy moment naszego życia przybiera innych barw, ilekroć go przywołujemy z zaświatów. Jest to syzyfowa praca, niemająca końca, gdyż nigdy nie dotrzemy do wciąż zmieniającej się przed naszymi oczami prawdy. Co robić? Tolerować, akceptować, nawet gdy nas w środku skręca, gdy chcemy coś powiedzieć, poinstruować, jakiś mądry argument wysnuć oparty na żelaznej logice własnego życia? A gdyby tak być cicho inaczej… Tak cicho, że nawet myśl się nie ukaże… Pozostanie jedynie pierwotna inteligencja naszych komórek, które myśli nie mają, a mimo to pracują wydajnie, cierpliwie, dając nam czas na życie pełne problemów.


28.06.2024